A jednak ryczą. ;-)
23 września 2018 Obudziły mnie głębokie, niskie, gardłowe ryki. Najpierw kilka krótkich, szybkich jeden po drugim, po nich długi, przeciągły, przetaczający się daleko nad lasem i górami w ciemności nocy. I łączący się z już innym, dobiegającym spod lasu za osadą. Kolejny – z ogrodu Huberta, potem bardzo donośny gdzieś spod orzecha w rogu mojego podwórka. Stanęłam przy oknie i wpatrywałam się w noc, ale nie dostrzegłam niczego w ciemności. Nie, nie chciałam zapalać światła tylko po to, żeby zaspokoić…