… i ciąg najdalszy. ;-)
OK, dokończę ten wątek romansidlany. 😉 Minęło już tyle lat, że mogę o tym napisać spokojnie i nawet z przymrużeniem oka. Jak widać powyżej. Pogodny, jesienny poniedziałek. Jak zwykle, pojechałam do Pracowni odwieźć pomalowane naszyjniki i zapinki, odebrałam tygodniówkę i w doskonałym nastroju wróciłam do domu. Wstrzykiwanie sterydów w ramię Krzysia dawało nadzieję na wyleczenie, od ostatniego złamania minęło sporo czasu i naprawdę byłam dobrej myśli. Z Tadeuszem wszystko układało się coraz lepiej, choć jedna rzecz nie dawała mi spokoju:…