Browsed by
Month: kwiecień 2018

Uśmiech na twarz! :-)

Uśmiech na twarz! :-)

29 kwietnia 2018 Dziwny to był ranek. Nad głową stale unosił mi się sen postrzępioną chmurą. Jakby się nie dośnił i nie mógł się odkleić. Sen przepełniony głosem Grzegorza, jego dotykiem, zapachem. – Maryl, jeśli urodzisz syna, będę ci przez calutki rok przynosił śniadania do łóżka. Słowo harcerza! Uśmiechnęłam się, bezmyślnie szczęśliwa. Siedzieliśmy przytuleni na kamieniach przed Chatką (jeszcze wtedy nie było werandy), był ciepły wieczór i ze strychu pachniało siano, które Janeczka z synem poznosili tego dnia z pola….

Read More Read More

Przejażdżka Marhikułem zaliczona. ;-)

Przejażdżka Marhikułem zaliczona. ;-)

28 kwietnia 2018 Ptaki kląskają i świergolą ile wlezie, pachnie świeża trawa i powietrze. Zieleń jest taka jasna i ciepła, drzewom spomiędzy drobnych listków widać jeszcze pnie i konary, a pogodne niebo dekorują gdzieniegdzie białawe pasemka chmur. Jak delikatne kłaczki cukrowej waty, na zmianę z równie słodkimi puchatymi bezami. Siedzę na werandzie, na stoliku obok stoi kubek z resztką kawy i miseczka z migdałowymi ciastkami. Niby dwa tygodnie temu tu byłam, a mam wrażenie że bardzo długo czekałam na tę…

Read More Read More

Szyby całe, opony całe… ;-)

Szyby całe, opony całe… ;-)

15 kwietnia 2018 Ranek dziś jest wręcz sielankowy. Słońce wstało wcześniej niż ja, wykulało się już nad starą lipę za płotem, kiedy wyszłam z kubkiem kawy na próg. Czworonożnych gości na razie nie widać, jedynie jakiś zadzierający żółtego dzioba kos przemaszerował pośpiesznie po balustradzie werandy. No, ale on ma dwie nogi. Z lasu w dole słychać szum strumyka.  Ptaki jakoś ucichły, pewnie jest za wcześnie, czekają aż poranny chłód opadnie i wsiąknie w ziemię. Otulam się szczelniej polarem, rzeczywiście jest…

Read More Read More

Wiosenne porządki… :-)

Wiosenne porządki… :-)

14 kwietnia 2018 Ranek wstał jasny, rozświergotany, jak gdyby nigdy nic. Nic pod błękitem nie pamięta wczorajszej nerwówki i rozżarzonej złości. I ja nie powinnam. Za oknem w tej porannej ciszy pasły się jelenie. Chwyciłam aparat i pstryknęłam parę zdjęć przez okno, jakoś udało mi się je bezszelestnie otworzyć. Jeden osobnik to niewątpliwie był byk po zrzuceniu poroża, widać było wyraźnie bielejące okrągłe ślady na głowie. Młody raczej. Dwie łanie były bliżej, ale chowały się w gąszczu krzewów i młodych…

Read More Read More

I co, że trzynastego? ;-)

I co, że trzynastego? ;-)

13 kwietnia 2018 Że niby „trzynasty, piątek”? Nigdy jakoś nie zauważyłam, żeby był pechowy. I dzisiaj też nie jest, ale dawno już nie byłam tak wściekła i nie darłam się na ludzi, gotowa prasnąć w pysk jednego z drugim. Facetami ci ludzie byli, wielkie, grube i długaśne bale za koniem ściągali z góry naszą świeżo naprawioną drogą! Drogą, którą wyprosiliśmy, wychodziliśmy u Wójta, za której naprawę solidarnie dopłaciliśmy Gminie. Jakaż to radość była, kiedy po prostu mogliśmy wjechać samochodem i…

Read More Read More

Wielkopiątkowe wzruszenia wielkanocne… ;-)

Wielkopiątkowe wzruszenia wielkanocne… ;-)

1 kwietnia 2018 Kurczę, biało. Udał się Naturze ten prima-aprilis, nie ma co! 😉 Góry nam ktoś zakosił, nawet Grzebyk wyparował ze swojego miejsca, a tam gdzie zwykle stoi, teraz unosi się sina mgła. Warstewka śniegu leży na polach, w lesie drzewa oprószyło, ale w dolinie stopniał, ledwo ziemi dotknął. Strumyk za to trudniejszy do przebycia, już nie dało się przeskoczyć go z kamienia na kamień o suchej stopie… Chcieliśmy po południu upiec „Urszulki”, ale jednak zrezygnowaliśmy. Nie, żeby nie…

Read More Read More

Pracowite przedświęcie… :-)

Pracowite przedświęcie… :-)

31 marca 2018 Znowu wieczór. Herbata dziś nie jabłkami, a cytrusami pachnie. Za oknem widać dopalające się ognisko, a podrapane kolcami ręce szczypią lekko od Octeniseptu. Napracowaliśmy się dziś, uch! Obudziłam się dość późno, nieco zdziwiona że mały futrzasty stworek nie skacze mi po pościeli. No, tak, Melka została pod opieką mojego ojca, zachwyconego tym faktem. Ojciec uwielbia harce małego potwora, choć zawsze twierdził ostro że kotów nienawidzi z całego serca. 😉 Postanowiłam wypić kawę na werandzie, choć ranek był…

Read More Read More