Gdzie pies, gdzie dziecko i gdzie ludzki rozum?
21 maja 2018 Uch, 20 maja zaskakujący był. Nie wróciłam z gór wczesnym popołudniem jak zamierzałam, a sporo później. I nie w nastroju radosnym, a raczej podłym. I nie z napełnionymi dobrą energią bateriami, a niemal bez sił. Choć niedziela zaczęła się pięknie. Po spokojnym piątkowym wieczorze i sympatycznej, radosnej sobocie, po porannej kawie na progu i śniadaniu na werandzie w świetle igrającego w liściach lipy słońca, zaczęłam z wolna zbierać rzeczy do plecaka. Napełniłam butelkę wody na drogę, umyłam…