Browsed by
Month: czerwiec 2018

Pochmurna sobota dobrych wieści. :-)

Pochmurna sobota dobrych wieści. :-)

23 czerwca 2018 Noc już, za oknami ciemno, słychać tylko ciche bębnienie kropel o dach chatki. Dzień był siny od chmur i mokry od deszczu, ale nadspodziewanie sympatyczny. I te dobre wieści! Z niejaką obawą zadzwoniłam do Reny, nie wiedząc właściwie jak z nią rozmawiać i o co zapytać. Tym razem odebrała od razu, a z tonu głosu wywnioskowałam, że nic złego się nie stało. Co za ulga! – Wiesz, jest duża szansa, że będzie chodził! – odpowiedziała pogodnie na…

Read More Read More

Zagubiony pan Szumilas i takie tam… ;-)

Zagubiony pan Szumilas i takie tam… ;-)

23 czerwca 2018 Przygnałam wczoraj jak na skrzydłach. Co z tego że pod górkę. Wyładowany po szwy plecak ciągnął w tył i wierzgał klamerkami, ale niewiele zdziałał, opóźnił mnie najwyżej o te parę minut w których musiałam przystawać dla wyrównania oddechu. Chmur sporo i chłodniej nieco, ale to przecież lepiej. Powietrza w powietrzu moc, rozśpiewany ptakami las, rozbzyczana owadami droga. Idzie się! 😊 Szłam, znowu uśmiechając się do siebie jak wsiowy głupek. No, może nie do siebie. Do lasu, do…

Read More Read More

Tak samo, tylko inaczej…

Tak samo, tylko inaczej…

10 czerwca 2018 Dzień  wczoraj zaczął się zaskakująco smutno. Wiadomością od Reny, do której bezskutecznie usiłowałam się dodzwonić kilka razy w ostatnim czasie. Mieli stawiać jakiś szałas „drzymałopodobny” na skraju lasu, ale w tamtym miejscu nadal gęsto rosną drzewa i krzewy, a z resztek fundamentów  unosi się odór borsuczy. Wygląda na to, że tak już zostanie… Jacek miał wypadek, raczej już nie będzie chodził. Jeśli z tego wyjdzie, to kiedyś mnie na pewno odwiedzą. Taka wiadomość sprawia, że wszystko nieruchomieje…

Read More Read More

Takich dwóch, jak nas trzech… ;-)

Takich dwóch, jak nas trzech… ;-)

8 czerwca 2018 Nareszcie wyczekany weekend po bardzo trudnym tygodniu… Ba! Weekend szczególny, bo daaaawno już nie witałam moich przyjaciół razem, zwykle Kalina przyjeżdża sama, na „babskie pogaduchy”, a Staszek ostatnio najczęściej z synami. Dziś Kala przyjechała razem ze mną, a Staszek zląduje wieczorem. Kiedy wchodziłyśmy na Groń, droga była sucha i niemal biała, ale sine niebo czekało nad nami z gotową do opróżnienia konewką. Kiedy tylko zatrzymywałyśmy się przy co bardziej dorodnych egzemplarzach poziomek i ochoczo rozpoczynałyśmy konsumpcję, rozlegały…

Read More Read More