Browsed by
Month: sierpień 2018

Ostatnia wakacyjna wędrówka…

Ostatnia wakacyjna wędrówka…

28 sierpnia 2018 Jest cichy wieczór. Brygida wyjechała, zdążyłam już pozmywać naczynia i poskładać jej łóżko. Nie, żeby była taka leniwa i sama nie miała ochoty tego zrobić, po prostu wróciłyśmy dość późno z wędrówki i w efekcie schodziła do swojego auta niemal po ciemku. Klapki zostawiła i skarpetki. Wczorajszy przyjazd Brydzi był dla mnie sporym zaskoczeniem, choć nie był niespodzianką godną pana Henia i spółki, zadzwoniła parę godzin wcześniej mówiąc że jest blisko i chciałaby mnie odwiedzić. Łohoho, daaawno…

Read More Read More

Jak igła w stogu? ;-)

Jak igła w stogu? ;-)

26 sierpnia 2018 Wczoraj mało było wędrowania, deszcz odchodził i wracał z impetem, więc oddałam się porządkom i kilku długim rozmowom telefonicznym. Dziś znowu jest mokro i niebo poi ziemię od samego świtu, jednak wczorajsze wściekłe ulewy zmieniły się już w poczciwy, regularny deszcz, który umożliwia spacer w dolinę. Powędrowałam więc nieco, najpierw strumyko-ścieżką, potem asfaltową szosą przez Modrzewisko. Udało mi się nawet nie poślizgnąć ani razu, co w tych warunkach poczytuję sobie za sukces. Wracałam jednak najkrótszą drogą przez…

Read More Read More

Pogoda wstała lewą nogą? ;-)

Pogoda wstała lewą nogą? ;-)

25 sierpnia 2018 Ten dzień wstał chyba lewą nogą i nijak nie chciał dać się przekonać, że to jeszcze lato. Do porannej kawulki na progu musiałam założyć bluzę, a zamiast ptasich i pasikoniczych odgłosów słuchałam koncertu wkurzonej wody, pośpiesznie opadającej w ziemię miliardami kropel. Spodziewałam się tego już wczoraj, po upływie pół godziny dach był się już oczyścił, więc podstawiłam pod rynną wielkie, trzydziestolitrowe wiadro przywiezione w ubiegłym roku przez Romka, wczoraj je umyłam i przygotowałam. Będzie spory zapas, trzeba…

Read More Read More

Goście z przypadku… ;-)

Goście z przypadku… ;-)

24 sierpnia 2018 Nici z pożegnania lata rozgrywkami „O kurde! Country life.” Jeff wrócił do Londynu, a Staszek – rekonwalescent  z chłopakami musieli nieco zmienić plany. Odłożyliśmy więc te nasze na bliżej nieokreślony termin. Tak się jakoś tego lata wszystko układa inaczej niż przewidziane. Czyli wszystko w normie. Ranek za to wstał dziś rześki i słoneczny, jako i ja. Zegarek pokazywał szóstą, kiedy zasiadłam na progu z kubkiem kawy w dłoni i uśmiechem na gębuli, pogodnym niebem nad głową i…

Read More Read More

Początek wakacji pod koniec lata… ;-)

Początek wakacji pod koniec lata… ;-)

23 sierpnia 2018 Jestem. Kilka dni tego lata mogę spędzić na zupełnym luzie, nie martwiąc się już o etat, ubezpieczenie, wszystkie te papierki i chleb na emeryturze za parę lat. Dostałam stałą pracę. Po roku płacenia kar za wilczy bilet (od Pani Ważnej) raz po raz, po roku zdumiewania się ogromem ludzkiej zawiści i bezinteresownej złośliwości, po miesiącach zarabiania raz 250 złotych brutto, raz pracy na ponad dwa etaty i wracania z zajęć ciemną nocą a potem milczącego wpatrywania się…

Read More Read More

Czekanie….

Czekanie….

18 sierpnia 2018 Spraw do załatwienia było moc. Kolejne papierki w sprawie podziału domu (nie, nie Chatki), kolejne zaświadczenia które nie wiadomo czemu mają służyć, za to wiadomo którą kasę zasilić. Znowu i znowu. Bezwładność taka dopada, łażę po domu jak kukła z rękami dyndającymi wzdłuż tułowia. Czekanie, wszystkie plany w łeb bo wszystko musi się najpierw wyjaśnić, wtedy będę wiedzieć czy i kiedy. Czy dziewiąte uzupełnienie papierków wystarczy? Telefon z kolejnej szkoły. Rozmowa, sympatyczna i rzeczowa tym razem, uszy…

Read More Read More

Z wodą na plotkach… ;-)

Z wodą na plotkach… ;-)

7 sierpnia 2018          Nie było dziś potrzeby schodzić w dolinę. Wczoraj załatwiłam kilka spraw, podziękowałam zaskoczonej dziewczynie w sklepie za mój odzyskany portfel, wręczając jej „Raffaello”. Antoniemu też podziękowałam, bez obawy. Wcześnie rano pomaszerowałam dziś po wodę do strumyka. Cudny, rześki ranek, słońce przyświecało ostro, ale na trawie była jeszcze chłodna rosa, a w lesie – przyjemny chłód. Wzięłam dwie pięciolitrowe butle do plecaka i dwie takież niosłam w rękach. Droga niedaleka, wygodna, pachnąca żywicą i miętą. A cztery…

Read More Read More

Zabawa w wojsko?

Zabawa w wojsko?

5 sierpnia 2018 Wczorajsze późne popołudnie, po kolejnym deszczu i niewielkiej burzy. Słońce wychodziło zza chmur i znowu robiło się jasno, jak gdyby nigdy nic. Stanęłam na werandzie, podziwiając białe jak bita śmietana mgły unoszące się nad doliną. Nieodmiennie piękne. Usłyszałam Metallikę i pobiegłam odebrać telefon. – Ja brzoza, ja brzoza. Maryla, czy mnie słyszysz? – konspiracyjny szept Kasi rozbawił mnie i zaciekawił. – Ja sosna, ja sosna. Słyszę cię, brzoza! – odszeptałam. – Sosna, masz komandosa za szopą! Powtarzam,…

Read More Read More

Jestem szczęściarą, hej! :-)

Jestem szczęściarą, hej! :-)

4 sierpnia 2018 Uch, co za dzień. Gorący i nieco burzowy, ale kończę go z uśmiechem, choć już myślałam że będzie zupeeeełnie inaczej… Rano wyszłam jak zwykle wcześnie, o ósmej już maszerowałam ścieżką na dół. Słońce wygramoliło się już zza Grzebyka, ale droga była jeszcze zacieniona, powietrze rześkie i pachnące parującą rosą. Wielka jodła ugodzona piorunem jeszcze stoi, to spiralne pęknięcie utrzymuje ją w pionie, choć odpada z niego stopniowo coraz więcej dwumetrowych „drzazg”, naliczyłam już pięć porozrzucanych między niewielkimi…

Read More Read More

Koszę ja, kosi i burza…

Koszę ja, kosi i burza…

2 sierpnia 2018 Ostatnio każde popołudnie uatrakcyjnione jest burzowymi pomrukami i chmurzyskami, oprócz zbiorów deszczówki trudno cokolwiek zaplanować. Do południa jedynie można bezkarnie poszwendać się po górskich ścieżkach lub chaszczach jeśli kto woli. Przedwczoraj, zachęcona nadciągającymi sinymi poduchami, postanowiłam pozamiatać zielone kurze wokół domu, dziarsko uchwyciłam kosę elektryczną w garść i uznałam że będę kosić do pierwszych kropel deszczu. Na jakiś kwadransik się zanosiło, nie dłużej. Wykosiłam dokładnie ścieżkę, „zadomie małe”, cały pas wzdłuż „rufy”, potem cały pas od strony…

Read More Read More