Browsed by
Month: październik 2018

Dla tej łazienki… ;-)

Dla tej łazienki… ;-)

21 października 2018 Wieczór wczoraj minął spokojnie. Poczytałam, pogaduliłam przez telefon, z Hubertem szczegóły co do drewna na opał ustaliłam, z butlami wody w sieni porządek zrobiłam, na ewentualne przymrozki je przygotowując, okna przetarłam do czysta i z uśmiechem położyłam się spać na moim wygodnym łóżku, ciepłą kołdrą się otulając. Fajny dzień. Szkoda tylko że w ubikacji już tak podplecze chłodzi nieprzyjemnie.  Widziałam, że w pierwszym domu już dziurę wykopali na szambo, wczoraj koparkę przywieźli na przyczepie wielkiego traktora. Łazienkę…

Read More Read More

Córka z nieprawego łona? ;-)

Córka z nieprawego łona? ;-)

20 października 2018 Znowu w domu. Przyjechałam dziś dość wcześnie, w aptece niedaleko stacji spotkałam Krystynę i umówiłyśmy się na wspólną podróż autobusem do Modrzewiska. Jej srebrny czyścioszek w naprawie, od paru dni więc korzysta z innych środków lokomocji. Czekając na znajomą, z plecakiem pełnym własnych zakupów usiadłam na ławce i zapatrzyłam się na przymglone góry nad wsią. Jakieś ciężkie łapsko potrząsnęło mi nagle ramieniem, aż podskoczyłam. – Dzień dobry! Kcecie do Modrzewiska jechać? Tadeus hnet pojedzie, zabiercie się z…

Read More Read More

Tylko spokojnie…

Tylko spokojnie…

14 października 2018 Taaa… Wczoraj napomknęłam żartobliwie o miłosierdziu szczególnych sąsiadów? Nie wiem zresztą: czy to oni, czy może „zabawkowe żołnierzyki”, których odgłosy plastikowego strzelania słyszałam znowu z lasu pod domem Huberta. W każdym razie dobrą godzinę zajęło mi naprawianie zniszczonego płotu u siebie, kolejne pół – u Zosi. Nie ma jej, a dziki już zdążyły wejść i zryć jej pół podwórka za domem. Wcześniej jakoś nie przyglądałam się ogrodzeniom, podziwiając kolory drzew i bezchmurne jak przysłowiowy dzwon niebo. Cieszyłam…

Read More Read More

Cisza jak u Norwida… :-)

Cisza jak u Norwida… :-)

13 października 2018 Jak cicho. Siedzę na werandzie, kubek aromatycznej herbaty stoi obok na stoliku, słońce już przeszło za dom więc mogę tu posiedzieć z laptopem. A kolorowa jesień pyszni się dookoła pod nasyconym błękitem. Jechałam dziś długo, ale za to na wesoło. W Żywcu wsiadłam do busa i zajęłam ostatnie wolne miejsce, pojazd już z wolna ruszył, kiedy drzwi z rozmachem się otworzyły, zziajana kobieta około czterdziestki zajrzała do środka i spytała, dysząc: – Panie kierowco, weźmie mnie pan…

Read More Read More