Browsed by
Month: lipiec 2019

Błądzić jest rzeczą ludzką… ;-)

Błądzić jest rzeczą ludzką… ;-)

18 lipca 2019 Jeszcze nie w górach, jeszcze w nerwowym załatwianiu spraw służbowych, ale już buty ustawiłam przy drzwiach w oczekiwaniu na wyjazd, to już za parę dni. Sama nie wiem, czy zabierać ze sobą Tośkę, mój pobyt znowu będzie mocno tymczasowy: zadzwonią zaprosić na rozmowę, wskakuję w pociąg i jadę. Z kotem to już nie jest takie proste, Melka jeździła autem Krzyśka i darła twarz wniebogłosy niemal całą drogę, niezależnie od tego czy siedziała u mnie na kolanach czy…

Read More Read More

Szaleństwa panny Aury… ;-)

Szaleństwa panny Aury… ;-)

14 lipca 2019 Zostawiłam góry za sobą na chwilę, trzeba pozałatwiać parę spraw i parę osób odwiedzić. Zresztą, trochę się na naszą groniową pannę Aurę obraziłam, zabawiła się mną, paskudnica. Przedwczoraj burze goniły jedna drugą i mocno musiałam się nawysilać, żeby w końcu przynieść te dwie butle wody ze strumyka. Cud, że nie zmokłam, choć niespecjalnie przed deszczem uciekałam, ale z pośpiesznego spaceru po wodę przyjemność miałam nieco mniejszą niż zwykle. To nic nowego, że w górach pogoda szybko się…

Read More Read More

Kto lepem wojuje… ;-)

Kto lepem wojuje… ;-)

11 lipca 2019 Woda dziś uwolniła się z tej szarej powłoki nad ziemią, żadne tam subtelne roszenie ani chlupnięcie na calutkie trzy minuty jak wczoraj, to już regularny deszcz. Ciemnawo w izbie, termometr za oknem upiera się przy jedenastu stopniach, od rana więc dorzucam porąbane wczoraj drewno do pieca i drepczę ze ścierką to tu, to tam, porządkując co tam o porządek woła. Okno zawołało, oczyściłam je więc ochoczo, przy okazji wymieniając kolorowe naklejki – lepy na muchy w górnych…

Read More Read More

W oczekiwaniu na prysznic z nieba… :-)

W oczekiwaniu na prysznic z nieba… :-)

10 lipca 2019 Wczoraj nie schodziłam w dolinę, zrobiłam tylko trzy rundki do strumyka po wodę, każdorazowo przynosząc dwie pięciolitrowe butle. Zapas czystej wody do mycia i prania zwiększył mi się zatem znacząco, mogę brudzić się ile dusza zapragnie. Po malowaniu werandy zostało mi trochę drewnochronu w puszce, „machnęłam” więc i schody, i furtkę podrapaną jeszcze przez naszą Melcię wskakującą przez nią na podwórko w czasie powrotów ze swojej kociej łazęgi. Podlałam znowu posadzone w tym roku krzewy, powędrowałam też…

Read More Read More

Konserwacja werandy i wyobraźnia na manowce… ;-)

Konserwacja werandy i wyobraźnia na manowce… ;-)

9 lipca 2019 Wczoraj wszystko przesunęło się nieco w czasie, choć Rafał wyjechał bardzo wcześnie, jakoś nie mogłam się zorganizować sensownie i później niż planowałam zeszłam po zakupy. Chłód poranny utrzymywał się zaskakująco długo, musiałam założyć ciepłą bluzę a do plecaka spakowałam jak zwykle pelerynę na wypadek spełnienia się prognoz. Nie spełniły się jednak, ale bluza okazała się nieodzowna, maszerując doliną kilka razy musiałam zapinać ją pod sam nos i odwijać rękawy. Chciałam wstąpić do pana Marka, zapytać o możliwość…

Read More Read More

Metamorfoza „człowieka gór”… ;-)

Metamorfoza „człowieka gór”… ;-)

8 lipca 2019 Oj, nie dane mi jakoś wyspać i powylegiwać się do syta. Dziś znowu bladym świtem trzeba było wstać, kolegę na dół wyprawić, jednak odprowadzać go już nie musiałam. Piąta trzydzieści zaledwie wybiła, kiedy budzik Rafała rozkukurykał się z przeciwległego kąta izby. Na szczęście już nie spałam i tak, w przeciwnym wypadku chyba bym zawału dostała. – Nie wierzę. Koguta sobie nagrałeś do budzenia? Rafał plasnął „koguta” w szybkę i zawinął się z powrotem w pościel. Wyglądał jak…

Read More Read More

Ranek z ulgą… :-)

Ranek z ulgą… :-)

7 lipca 2019 Ranek zaczął mi się wcześnie i z ogromną ulgą. Nie, nie odwiedziła mnie otyła koleżanka o takim imieniu, a jedynie sen głupawy z cyklu „odreagowanie zawodowe”. Pusty, przestronny korytarz szkolny, biegnę z trzema podręcznikami klasy maturalnej pod pachą na rozmowę do pani dyrektor której bardzo spodobało się ćwiczenie na mojej lekcji i postanowiła dogłębniej poznać. Przy ścianie naprzeciwko stoi Iza, moja koleżanka anglistka, i przekręca klucz w jakiejś tablicy umieszczonej bardzo wysoko, Iza (o wzroście 180 cm)…

Read More Read More

Owieczkom smutno bez Internetu? ;-)

Owieczkom smutno bez Internetu? ;-)

6 lipca 2019 Wczoraj wróciłam do chatki, naszą kicię jeszcze zostawiłam pod opieką Krzysia bo przecież w każdym momencie może zadzwonić ktoś zapraszając na rozmowę w sprawie pracy, pędzić trzeba będzie co koń wyskoczy, z Tośką nie byłoby to takie proste. Za to nareszcie może odwiedzić mnie Rafał, długo przekładaliśmy nasze spotkanie. Przyjechałam pociągiem z Pszczyny, mocno ubawili mnie dwudziestoparoletni pasażerowie po sąsiedzku. Kiedy mijaliśmy Węgierską Górkę, jeden  z nich w zadumie przyglądał się urokliwym krajobrazom za oknem, zabudowaniom na…

Read More Read More