Browsed by
Month: grudzień 2019

O Natalii krótko i przedświątecznie…

O Natalii krótko i przedświątecznie…

20 grudnia 2019 Telefon od pani Grażynki z Modrzewiska zaskoczył mnie dziś podczas liczenia słów w wypracowaniu uczennicy. Oj, nie jest to miłe, kiedy przy mamrotaniu „sto dwa pięć, sto dwa sześć…” nagle pod stosem kartek A4 rozlega się znajome buczenie. Szybko zlokalizowałam moje nowe cacuszko (prezent od Krzysia) i z irytacją rzuciłam okiem na sprawdzaną właśnie pracę: jasne, będzie trzeba liczyć od nowa… Tośka wskoczyła swoim miękkim, kocim susem na drukarkę obok mnie i wyciągnęła szyję, jakby sprawdzając kto…

Read More Read More

Schyłek weekendu na Groniu… :-)

Schyłek weekendu na Groniu… :-)

8 grudnia 2019 Kolejny ranek leniwego weekendu. Ostatni. Sen dzisiaj miałam przepiękny, ooooo, jakże bym chciała żeby się spełnił! Pary więc z twarzy nie puszczę na temat jego treści, to może się ziści na jawie. 😉 Sprawa uciekającej Natalii pozostała niewyjaśniona, Kostków nie zastałam i żadna zdesperowana małżonka nie pojawiła się w zasięgu mojego wzroku, choć owszem, spoglądałam za okna od czasu do czasu. Jedynie jakiś młody mężczyzna na motocyklu zatrzymał się za szopą przy malowanej chacie, ale odjechał po…

Read More Read More

Z kawą na noże i Natalią pod grzywką… ;-)

Z kawą na noże i Natalią pod grzywką… ;-)

7 grudnia 2019 Piękny, zimowy dzień. Wykorzystałam możliwość nielimitowanego spania i nawet kiedy zarejestrowałam światło dzienne w izbie, przewróciłam się po prostu na drugi bok, nie zaszczycając zegarka choćby pobieżnym zerknięciem. Dziś mogłam. 🙂 Każdy chyba czasem marzy o leniwym poranku, przeciąganiu się w miękkiej pościeli na wygodnym łóżku, bez konieczności zrywania się i ganiania między łazienką i kuchnią. Tutaj co prawda nie grozi mi takowe ganianie – choćby z powodu braku łazienki, ale i tak ten poranek był wyjątkowo…

Read More Read More

Zima się rozgościła, na śniegu notatki zostawia… ;-)

Zima się rozgościła, na śniegu notatki zostawia… ;-)

6 grudnia 2019 Fantastycznie, że mogę być tu już w piątek. Krzyś zrobił mi dziś niemałą niespodziankę, zamiast podwieźć mnie do dworca w Pszczynie – „podrzucił” mnie aż do Modrzewiska, po krótkich zakupach w sklepie pani Izy wysiadłam u stóp Siwego Gronia. Mój syn natomiast pojechał do Krakowa, odwiedzić kolegów. Słońce, błękitne niebo, cisza i lekko chrupiący pod nogami śnieg. Leży cienką, bielutką kołderką, mocno podziurawioną zresztą. Na ścieżce, niestety, także sporo lodu: pozamarzały bijące z ziemi tu i ówdzie…

Read More Read More