A zegar, uparciuch, odlicza… ;-)
20 stycznia 2020 Przymroziło, przysypało. Zeszłam po zakupy, spodziewając się mocno oblodzonej drogi, skoro przed domem taką ślizgawicę zastałam rano. Warstwa świeżego śniegu zamarzła na twardo, z przeziębionego dachu zwisały lodowe gluty. Niebo szare, zasępione jeszcze bardziej niż wczoraj i przejmujący wiatr do tego, ale trzeba mi było zejść. Dziś znowu napotkałam niespodziewane: im niżej, tym większa odwilż, śnieg stawał się brejowaty i mokry, ale szło się świetnie. Wielce zadowolona, wzięłam głęboki oddech, z ulgą zdjęłam czapkę (nie cierpię tego…