Browsed by
Month: styczeń 2021

„…i góry zostawić trzeba…” i tak dalej. ;-)

„…i góry zostawić trzeba…” i tak dalej. ;-)

16 stycznia 2021 Znowu kończy się dzień, za oknem ciemność rozświetlona śniegiem przykrywającym ziemię, tyle że ta ziemia jest już płaska, a ja oglądam ją z okien mojego wynajętego mieszkanka na osiedlu. Wczoraj od rana krzątaliśmy się z Krzychem po naszej chatce, pakując do toreb pościel, bluzy i obrusy wymagające solidnego wyprania, przygotowywaliśmy dom na kolejne mroźne dni, trzeba było zabezpieczyć cały nasz nowy system wodno – kanalizacyjny, a trwało to calutkie dwie godziny, bo przecież nie mogło obejść się…

Read More Read More

Wbrew pozorom łatwiej wjechać, niż zejść… ;-)

Wbrew pozorom łatwiej wjechać, niż zejść… ;-)

14 stycznia 2021 Kończy się mroźny i biały dzień, Krzych czyta coś opatulony kocem na swoim posłaniu, radio cicho gra, a w piecu jak zwykle trzaskają palone szczapy. Porąbaliśmy dziś trochę drewna, odśnieżyliśmy ścieżkę do furtki i za nią, aż do parkingu Krzysiowej terenówki, która stoi teraz pod kołderką śniegu i wygląda na wielce niezadowoloną z tych lodowatych piernatów w jakich przyszło jej nocować. Obeszliśmy też Groń w polowaniu na zimowe kadry, brnąc niemal po kolana w sypkim jeszcze –…

Read More Read More

„Rosół z opium” i kaprysy zielonej banieczki… ;-)

„Rosół z opium” i kaprysy zielonej banieczki… ;-)

12 stycznia 2021 Słońce nawysilało się widać niemożebnie przez dwa ostatnie dni, bo dziś zaległo gdzieś znowu za gęstymi chmurami. Po wczorajszym barwnym zachodzie spodziewałam się raczej kolejnego pogodnego świtu, a tu – paskuda. Cały dzień tonie w szarości i bezdechu oczekiwania na śnieg. Chyba. To nie pogoda jednak zajęła dziś moje myśli i markotność narzuciła połowie dnia, a zielona banieczka w kącie komórki, czyli nasz sympatyczny hydroforek. Wstałam dość późno, dopiero o ósmej wygrzebałam się z ciepłej pościeli, rozpaliłam…

Read More Read More

A jednak wędrówka i co daje taktyka „miejscowy”. ;-)

A jednak wędrówka i co daje taktyka „miejscowy”. ;-)

11 stycznia 2021 Wieczór. Może ostatni samotny w czasie tego urlopu, Krzyś przyjeżdża jutro lub pojutrze, sam jeszcze nie wie na pewno. Słońce zaszło już za góry, żegna się jeszcze różowawą smugą za koronkowymi gałęziami wielkiej czereśni na polu Huberta. Oczywiście, nie oparłam się pokusie powędrowania i nawet pretekst sobie znalazłam, zanosząc kolejne pisemko do Urzędu Gminy. Największe moje obawy co do warunków na drodze dotyczyły odcinka między sosnami w Modrzewisku, tam zawsze jest diablo ślisko i trzeba iść lasem,…

Read More Read More

Belferskość niereformowalna i mróz jak z obrazka… :-)

Belferskość niereformowalna i mróz jak z obrazka… :-)

11 stycznia 2021 Jestem niereformowalna jednak. Belfer od podszewki, z bezsensowną obowiązkowością pod skórą. 😉 Cudowna pogoda wczoraj zachęciła mnie do niedalekich spacerów, po śniadaniu poniosło mnie z domu precz, połaziłam więc trochę dołem, trochę górą, ciesząc się chrupotaniem przymarzniętego śniegu pod butami, słońcem na błękitnym niebie i nawet mrozem szczypiącym lekko w policzki. Popstrykałam nieco zdjęć wszystkim tym cudownościom dookoła, pozachwycałam się i nauśmiechałam do syta pełną gębulą, jako że w takim miejscu nie istnieje najmniejsza potrzeba zakładania maseczki….

Read More Read More

Nie ma czasu na nudę i zgadywanki traperskie… :-)

Nie ma czasu na nudę i zgadywanki traperskie… :-)

9 stycznia 2021 Dwadzieścia minut więcej słońca! 😀 Co prawda to słońce dzisiaj szybko zrezygnowało z wędrówki otwartym niebem i wlazło w szare poduchy, od południa ciemno było i ponuro, pejzaż dookoła wyglądał mało urokliwie i jak przez popielaty filtr, brrr. Pozwoliłam sobie dziś na dość długie wylegiwanie się w ciepłej pościeli, planując spacer na Wiśniową i przyległości, bez schodzenia tym razem w dolinę. Ciemności za oknami jednak zniechęciły mnie i do takiej wędrówki, zrobiłam więc półgodzinną sesję „siekiera-fitness” przed…

Read More Read More

Dziki piątek… plus siedemnaście. :-)

Dziki piątek… plus siedemnaście. :-)

8 stycznia 2021 – Ech, jaki tam dobry, pani Marylko, dziki ten dzień jest! Dziki piątek! – przywitał mnie dziś ponuro pan Bronek w taksówce. – O, to mi przykro, że ma pan taki nieudany dzień, ale może do wieczora jeszcze coś się polepszy? – zagadnęłam zdziwiona niezwykłym dla niego pesymizmem. – Szybciej spieprzy, niż polepszy, lepiej niech się już skończy i tyle. A pani przynajmniej kupiła wszystko co trzeba? – Owszem, choć ja dzisiaj głównie do urzędu przyszłam, udało…

Read More Read More

Szukanie pozytywów i mrożona poziomka w drodze… ;-)

Szukanie pozytywów i mrożona poziomka w drodze… ;-)

7 stycznia 2021 Rafał złapał paskudne przeziębienie tudzież chandrę jakąś – jeszcze bardziej paskudną, z naszego spotkania więc nic nie wyszło, ucięliśmy sobie jedynie dłuższą pogawędkę telefoniczną, podczas której on narzekał przezabawnym głosem zmienionym przez katar, a ja starałam się go rozbawić, wynajdując dobre strony każdej sytuacji nad którą biadolił, a te głównie związane były z remontem domu w Węgierskiej Górce, gdyż jego ekipa zrobiła niewiele i niedobrze, a wczoraj świętowała co do jednego i nie sposób się było z…

Read More Read More

Odpoczywać jest cudnie… :-)

Odpoczywać jest cudnie… :-)

5 stycznia 2021 Kolejny dzień przebiegł przez kalendarz w podskokach, choć nic wielkiego ani ważnego się nie działo. „Pstryk!” – i znowu za oknami wieczorna ciemność. A w domu ciepło i przytulnie, drzwi izby otwarte są na nieco chłodną sień, za to milo mi patrzeć przez nie na drobne dzisiejsze zmiany: przycięta i pomalowana półka na płyny do naczyń i inne zmywaki tudzież wieszak na ręczniki kuchenne, którego tak mi brakowało. Listewki na wieszak skleiłam już wczoraj wikolem, który nabyłam…

Read More Read More

Spacery coraz dłuższe i dziurawy dach bacy… ;-)

Spacery coraz dłuższe i dziurawy dach bacy… ;-)

4 stycznia 2021 Jupi, dziesięć minut słońca więcej! 😊 Zrobiłam też sobie nieco dłuższą wędrówkę doliną, choć jeszcze bez szaleństw, jednak dziesięć kilometrów to też zadowalający odcinek. Bez zadyszki, zero wyczynowości, za to spacer bajeczny. Załatwiłam parę spraw w leśniczówce i Urzędzie Gminy, zrobiłam niewielkie zakupy w kilku sklepach i z przyjemnością zauważyłam, że we wszystkich tych miejscach spotkałam dziś bardzo sympatycznych ludzi. Pogoda też jest całkiem przyjemna, choć takie sześć na plusie sprawiło, że wszystkie podmarznięte błota rozciamkały i…

Read More Read More